Powstanie Warszawskie - Dzień 13

13 sierpnia na małej uliczce Kilińskiego, między Podwalem a Długą wybuchł słynny czołg bez załogi. Są różne wersje, w jaki sposób zdobyli go młodzi Powstańcy. Faktem jest, że za czołgiem, oblepionym masą ludzi gęstą jak rój pszczół, z nieopisanym entuzjazmem ciągnęli dalsi amatorzy zdobycznej broni - od strony Placu Zamkowego w tę krótką ulicę Kilińskiego. Ta wielka radość spowodowała zgromadzenie tłumu szczęśliwych ludzi, w tym oczywiście mnóstwa dzieci. Liczbę ofiar wybuchu szacuje się na około 500 osób.

Wkrótce po zakwaterowaniu w rejonie ulic Sapieżyńska - Mławska, szef sanitarny "Kedywu" dr "Skiba" (Cyprian Sadowski) powołał doktora Oddziału "Kolegium A" Jerzego Kaczyńskiego ps. "Bohdan" do zorganizowania nowego szpitala "Pod Krzywą Latarnią" (była to wówczas nazwa restauracji, mieszczącej się w piwnicy przy ulicy Podwale) tuż za rogiem ul. Kilińskiego. Wszyscy żołnierze "Stasinka" (już od 12.08 włączeni do Batalionu "Zośka", jako pluton "Śnicy" - Bolesława Góreckiego), zostali zaangażowani do urządzania szpitala, stworzonego głównie dla ofiar wybuchu czołgu. Znosili materace i sienniki, tudzież pościel i wszystko, co mogło się przydać ofiarowywane chętnie przez okolicznych mieszkańców.

Ofiar tych było setki, a miejsc zaledwie 50, 60 - w dwóch piwnicznych salach restauracyjnych. Do pomocy doktorowi "Bohdanowi" (Jerzemu Kaczyńskiemu) przydzielono lekarzy: Jagodowskiego (zaopatrzenie w środki medyczne) i Włodzimierza Nakwaskiego ps. "Wodołaz" (zagospodarowanie lokalu).

Żaden opis nie odda prawdy o tym, co działo się na ulicy Kilińskiego po tym perfidnie obmyślonym przez Niemców akcie zbrodni. Piekło?- to sielanka średniowiecznych wyobrażeń. Groza? - to oglądanie filmów z przełomu XX i XXI wieku. Apokalipsa? - to czytanie Biblii. Nie da się zapomnieć widoku pięknego ciała 18 letniej dziewczyny na barze restauracyjnym, pełniącym rolę stołu operacyjnego. To, że było ono naszpikowane niezliczoną ilością odłamków - to nic w porównaniu do dziwnego, powikłanego złamania otwartego kości goleniowej. Po parosekundowej obserwacji dr "Bohdan" postawił diagnozę - to jest kość innego człowieka wbita siłą wybuchu w goleń rannej.


wspomnienia sanitariuszki Danuty Mancewicz ps. "Danusia" opracowane przez Wojciecha Włodarczyka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz