Zapachy Warszawy można by opisywać i opisywać... Można by się skupić na żulach, smrodzie spalin i tym podobnych ale... Kiedyś miałem być chemikiem ale nie wyszło. Z lekcji chemii zapamiętałem, że moja nauczycielka mówiła, że cały świat składa się z procesów chemicznych. Zapachy to też efekt działania związków chemicznych a Warszawa pachnie nimi dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni i tak dalej... Najczęściej występującym związkiem jest oczywiście dwutlenek węgla ale on zapachu nie ma.... Dalej mamy wszystko co z ołowiem związane ale na szczęście roślinność i drzewostan tę sytuację łagodzą.
Oprócz tego gdzie niegdzie pachnie chlorem i efektem karmienia dzieci...
Ale czasem można i substytut zapachu lasu w środku miasta poczuć. Nie muszą Warszawiacy i Warszawianie na Kabaty ani Bielany jechać:)
Ale moim ulubionym zapachem jest zapach drzew lipowych na Żoliborzu... I jak na ironię nie miałem kiedy tam z aparatem pojechać... Damn!